Do 2020 w pracy spotykaliśmy się w salach konferencyjnych. Później przyszedł koronawirus i wszyscy przenieśli się na Teamsy, ale i te długo z nami nie pobędą. Miejsce wideokonferencji zajmie znacznie bardziej zaawansowana i wyrafinowana technologia. Czekają nas spotkania w metawersum.

Pandemia spowodowała, że miliony pracowników biurowych zaczęły wykonywać swoją pracę z domu. Wideokonferencje w celach biznesowych i w czasie happy hours stały się elementem codziennego życia. Zdalne uczenie się zastąpiło codzienny pobyt w szkole, a rowery stacjonarne i bieżnie z dostępem do internetu - jazdę po parkowych alejach. Teraz, gdy ograniczenia w Stanach Zjednoczonych i Europie zostały złagodzone, ludzie mają dość spędzania czasu w domu. A firmy, jak Peloton, Zoom Video i DocuSign, płacą za to cenę

Godziny spędzone na wideokonferencjach podczas pandemii nie służą pracownikom. Zaznaczamy nasze uczestnictwo, skoncentrowanie na spotkaniu i słuchanie innych swoim obrazem - obecnością wizualną. To odbija się na własnej samoocenie, a efekty odczuwają... chirurdzy plastyczni.

67 proc. uczestników badania przeprowadzonego przez Pracuj.pl uczestniczyło w spotkaniach online i telekonferencjach. Większość badanych ocenia je pozytywnie, choć 80 proc. uczestników tego typu wydarzeń odnotowało podczas nich problemy techniczne.

Wybuch pandemii COVID-19 jeszcze długo będzie mieć oczywisty wpływ na nasze życie codzienne i gospodarkę – w tym również wzrost niektórych jej sektorów. W związku z kwarantanną, wiele firm i instytucji edukacyjnych przymusowo zaczęło odbywać spotkania online. Platforma do wideokonferencji ClickMeeting opublikowała właśnie obszerny raport, który szczegółowo analizuje wzrost wykorzystania platform webinarowych w nowych warunkach społecznych i ekonomicznych.

Wideokonferencje przeżywają oblężenie w czasach pandemii – tak wynika z najnowszych danych ClickMeeting, polskiej platformy do webinarów, która notuje w trakcie epidemii koronawirusa ogromne wzrosty.